Prezentuję fragment wspomnień Józefa Kunickiego, ur. 4.04.1925 r. w Walnem, zmarłego 11.12.2012 r. w Olecku. Opisuje on przeżycia podczas Obławy Augustowskiej. Za udostępnienie wspomnień ojca dziękuję Józefowi Kunickiemu z Olecka.

KunickiJózef Kunicki (1925 – 2012)

Po powrocie do rodziny

Mieszkam już dwa tygodnie w rodzinie. Zaczynamy sobie zadawać pytania, co dalej. Panuje głód. Nie ma paszy dla źrebaka i krowy. Ludzie wyjeżdżają do Prus Wschodnich szukać żywności i paszy. Niemiecka ludność uciekła w głąb Niemiec przed Rosjanami. W pasie graniczącym z Polską w tych gospodarstwach można znaleźć paszę dla bydła. Ojciec z kuzynem Pietkiewiczem zamienia źrebaka na 2,5 roczną klacz. Dokłada do niego pozłacany zegarek, który ocalał w rodzinie. No trzeba wybierać się na szukanie żywności. Wybieramy się, a jest to początek marca i leży śnieg.

Wyjeżdżam z ojcem. Zaprzęgam konie w sanie. Bierzemy sobie i dla koni paszę i jedziemy do Prus Wschodnich. Przy pasie granicznym w głąb 10 km znajdujemy w gospodarstwie siano, ziemniaki i zboże niemłócone. Młócimy zboże, około 200 kilogramów. Radość. Jest siano, ziemniaki i chleb. Ładujemy i jedziemy z powrotem. Trwało to 5 dni. Takich wyjazdów zrobiliśmy ze trzy razy.

Wojna toczy się gdzieś na zachodzie. Jest to w przybliżeniu 25 marca. Dostaję powołanie do wojska Polski Ludowej. Postanawiam nie stawić się. Zmieniam miejsce zamieszkania. Nikt mnie nie poszukuje. Przychodzi w kwietniu drugie powołanie. Również się nie stawiam. Ci co się zgłosili byli wysyłani, po krótkim przeszkoleniu na front.

Przychodzi wiosna. Ja z ojcem staram się zagospodarować ziemię, coś zaorać i posadzić. Ludność, których gospodarstwo zostało spalone wyjeżdża i osiedla się w Prusach Wschodnich.

Obława lipcowa

Powołanie do wojska otrzymuję po raz trzeci 17 lipca. Mam stawić się do Suwałk na Komisję Wojskową. Trudno, trzeba się zgłosić. Wojna skończona, więc nie jest tak źle. Raniutko 17 lipca 1945 roku wychodzę do Suwałk na pobór do wojska. Jest oddalone o około 30 kilometrów. Postanawiam jechać rowerem. Zabieram podstawowe rzeczy, bo mogę nie wrócić. Dojeżdżam pod Suwałki, zostawiam rower u znajomych i idę pieszo. Za wsią Leszczewek, jakieś 7 km od Suwałk, spotykam dużą grupę żołnierzy rosyjskich. Zatrzymują mnie i sprawdzają dokumenty. Pokazuję im kartę powołania do wojska. Nie zwracają uwagi na żadne wyjaśnienia. Zabierają mnie i pędzą do jednego przy drodze zabudowania. W tym zabudowaniu na podwórzu jest już spora grupa mężczyzn od 17 do 60 lat. I mnie przyłączają do niej. Tych ludzi i mnie pilnuje kilku rosyjskich żołnierzy. Po południu przyjeżdża samochód ciężarowy. Wpędzają do środka krzycząc: „Prędzej, prędzej!” oraz brutalnie popychają. Wiozą w kierunku Suwałk. Przejeżdżają przez Suwałki i wiozą dalej. Jesteśmy wystraszeni, nie wiemy gdzie nas wiozą. Dowożą nas do Papiernia-Dubowo. Do tego obozu, który zrobili Niemcy, a ja już w tym obozie siedziałem. No myślę po nas. Trzymają nas do rana. Okazuje się, że przez dzień i wieczór spędzono lub przywieziono dużą ilość mężczyzn. Szacuję, że ok. 100 osób. Sowieccy żołnierze uzbrojeni po zęby bardzo nas pilnują. Od czasu do czasu słychać jakieś strzały. Prawdopodobnie, by nas zastraszyć przed ucieczką. Dowiaduję się od ludzi zatrzymanych, że jest to duża obława na ludzi związanych z podziemiem AK. Słynna obława Urzędu Bezpieczeństwa i NKWD sowieckiego, którą później nazwano Lipcową Czystką.

Wczesnym rankiem ustawiono wszystkich zatrzymanych po dwie osoby w pary. Po bokach szeregu z obydwu stron ustawili się żołnierze rosyjscy z bronią gotową do strzału. Została stworzona kolumna składająca się w przybliżeniu z ok. 150 cywilów, no i żołnierzy sowieckich jakieś 50 osób. Wypędzono z obozu na szosę Suwałki Augustów. Ruszyliśmy w kierunku Augustowa. Przed ruszeniem w drogę, poinformowano nas, że jeśli ktoś spróbuje uciec, to zostanie zastrzelony. Gdy ruszyliśmy, dla sterroryzowania oddano kilka strzałów w górę. Szliśmy jakieś 4 km. Nagle kolumna skręciła w kierunku Płocicznego. Zapędzono nas do osiedla robotniczego Płociczno. Tak spotkaliśmy grupę już zatrzymanych mężczyzn. Był to plac w środku osiedla. Otoczono nas kordonem wojska rosyjskiego oraz żołnierzy w mundurach Wojska Polskiego oraz Policji polskiej UB. W jednym z mieszkań znajdował się sztab wojska rosyjskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Budynek był otoczony przez Rosjan.

Przesłuchanie

Do budynku, gdzie znajdował się sztab brano po jednej osobie i dokładnie przesłuchiwano. „Skąd jesteś, gdzie mieszkasz, czy służyłeś w wojsku, gdzie pracowałeś za okupacji, czy brałeś udział w jakiejś organizacji przed wojną, czy obecnie należysz do jakiejś organizacji, skąd wziąłeś się w tym obozie?” Pytano również o członków rodziny, co robią i z czego się utrzymują. Pytania zadawali brutalnie, a w pewnych momentach podchwytliwie. Nawet przerywano krzycząc: „Kłamiesz!”

Po wprowadzeniu mnie do środka przeprowadzono to przesłuchanie tą metodą. Była to przesłuchująca grupa (Komisja tak zwana „Rosyjska”). Na środku stołu stał dobrze zbudowany Rosjanin w szarży kapitana. Miał surowy wygląd, typ Gruzina, barczysty z medalami. Przed nim leżała książka, w której coś wyszukiwał, jak podawałem personalia. Po obu stronach stołu, po jednej i drugiej stronie siedziały po dwie osoby. Było ich pięcioro. To, co mówiłem notowali. Po drugiej stronie pokoju, przy stole siedziała Komisja Polska w mundurach Wojska Polskiego i polskiej U.B. Przed nimi również leżała książka, lecz w języku polskim. Widziałem wpisy w tej książce. Nazwiska, imiona oraz miejscowości. Gdy powiedziałem swoje nazwisko oraz podałem im kartę powołania do wojska szukano mojego nazwiska, lecz nie znaleziono. Jeden z członków przesłuchujących mówi do pozostałych: „On nie z naszego okręgu, to okręg Augustów-Sejny. Tu go nie mamy.” Serce mi załomotało. To są nasi wyzwoliciele!? Rzuciłem okiem na tę listę. Była pisana w języku polskim. Jeden z członków Komisji Polskiej zwrócił się do Rosjan w języku rosyjskim. Coś tam rozmawiali przez dłuższy czas. Wzięto ode mnie kartę powołania do wojska. Wpisano kilka słów po rosyjsku, oraz polsku. Napis brzmiał: „Jest wolny, ale musi stawić się jutro do wojska do Suwałk”.

Wypuszczono mnie. Wyszedłem na plac strzeżony przez Rosjan. Przed wyjściem stali wartownicy. Wzięli ode mnie tę kartę powołania, przeczytali i powiedzieli, że należy iść do wojska. Wraz ze mną wypuszczono z mojej wsi kolegę Sobolewskiego Mieczysława. Co stało się z pozostałymi? Część zwolniono, a pewna część ludzi do dzisiaj nie powróciła.

Po wypuszczeniu mnie, wyszedłem w kierunku tartaku Płociczne. Zbliżał się wieczór. Należało gdzieś przenocować. Dalsza podróż nocą, to pewna śmierć lub wpadka. Z kolegą dotarliśmy do Płociczna. Ja znałem tam gajowego. Nazywał się Węderlich. Zaszliśmy do niego prosząc o przyjęcie na noc. Zgodził się, pomimo, że to były ogromnie niebezpieczne czasy prześladowań. Opowiedziałem mu wszystko o tym obozie i o moim przejściu. Postanowiłem nie stawiać się do wojska, tylko wracać do domu. Pozostawiony rower w Leszczewku odbiorę innym razem. Uważałem to rozwiązanie za bezpieczniejsze. Po przenocowaniu u niego na strychu magazynku i rano po śniadaniu, gdy już mieliśmy z kolegą odchodzić, naraz zajechała bryczka z 4 rosyjskimi żołnierzami. My skryliśmy się w zakamarkach strychu. Po przeszukaniu, zabrali jego 20 letnią córkę, która wróciła z robót z Niemiec. Po tym incydencie natychmiast opuściliśmy domostwo. Przez lasy, które były nam znane wraz z kolegą przyszliśmy do jego domu do wsi Walne. Ja dalej ostrożnie wracałem do domu gdzie była rodzina. Szedłem bacznie ścieżkami leśnymi. Doszedłem do wsi Wysoki Most na rzece Czarna Hańcza. Tam spodziewałem się patroli sowieckich i UB. Nieopodal od mostu wkradłem się do zagrody rolnika Nowela Stanisława. Po obserwacjach mostu upewniłem się, że droga jest wolna, zasięgnąłem wiadomości od rolnika. Dowiedziałem się, że jeszcze w nocy była ukryta warta na moście wraz z żołnierzami rosyjskimi i polskimi. Rolnik wyszedł sprawdzić pod pozorem pasącego się bydła i sprawdził. Wrócił mówiąc, ze droga wolna. Przeszedłem przez most od razu skręcając nad rzekę i dalej poszedłem w kierunku wsi Krasne. Do domu miałem 8 kilometrów.

Po wieczór zbliżyłem się do wsi. Zauważyłem przed wsią placówkę wojskową okopaną, a we wsi wojsko rosyjskie. Zatrzymano mnie. Zapytano mnie skąd idę. Odpowiedziałem, że z miasta Suwałki z Komisji Wojskowej do domu. Pokazuję to pismo, co dostałem w obławie. Zaprowadzono mnie do wsi do pierwszego rolnika Milewskiego. Właśnie tam mieszkali moi rodzice. W tym domu mieściło się rosyjsko-polskie dowództwo. Rodzice zauważyli mnie z daleka, witając i ciesząc się. Przekazano mnie dla dowództwa, przeglądnięto przepustkę (kartę powołania). Wypytywano z godzinę. No nareszcie usłyszałem po polsku, że w porządku. Zadano mi pytanie, kiedy mam iść do wojska. Odpowiedź: przyjdzie i powiadomienie, kiedy mam się stawić. Niesamowita radość w rodzinie. Jesteś wolny. Co usłyszałem od rodziców i sąsiadów mroziło krew w żyłach. Ze wsi zabrano 6 mężczyzn i przetrzymywano w Gibach. Z nimi był zatrzymany mój ojciec. Wszystkich zwolniono, bo byli to ludzie już po 50-tce, a mój ojciec miał już ponad 60 lat.

Po powrocie z obławy stałem się coraz czujniejszy na czyhające niebezpieczeństwo aresztowania. UB otworzył grupy przeczesujące teren. Dochodzą wiadomości, ze coraz częściej aresztują członków AK. Jeżeli by padło podejrzenie, że masz kontakty przyjacielskie lub udowodnią, że znałeś jakiegoś członka podziemi to mogą cię aresztować. W czasie obławy lipcowej zatrzymano dwóch moich krewnych ze wsi Gorczyca -Franciszka Łebskiego oraz ze wsi Karolin – Piotra Dylnickiego. Został zastrzelony brat cioteczny Czesław Gopczyński z Karolina, który starał się uciec na ziemie zachodnie. Byłem ściśle z nimi związany przez organizację AK. Byliśmy członkami podziemia. Do dzisiaj słuch po nich zaginął.

W naszych okolicach dużo ludzi związanych z AK wstąpiło do MO i UB. To przez nich wiele Polaków zginęło. Krwawym oprawcą, który miał wiele na sumieniu był robotnik leśny ze wsi Pomorze, członek AK z oddziału „Zagłoba” (z okolic Berżniki – Giby). Jeździł na czele patrolu rosyjskiego. Był to patrol konny składający się z 12 ludzi, a na czele tego oddziału na siwej klaczy, jako przewodnik stał mężczyzna o nazwisku K. Dobrze pamiętam, jak przyjechał do wsi Krasne gdzie mieszkałem. Był to mężczyzna 25 – 27 letni o krępej budowie ciała, o owalnej i zaczerwienionej twarzy. AK i WIN chcieli go zlikwidować, lecz nie udało się. Został przeniesiony do UB Suwałk, a później przybywał w oleckim UB.

Gdy wróciłem z robót z Niemiec i z obozów pracy do wsi Krasne, za pośrednictwem moich kuzynów znów rozpocząłem współpracę z podziemiem. W naszych okolicach front przechodził dwa razy. W Puszczy Augustowskiej w 1939 roku dużo wojska rozbroiło się i wrócili do domów. Część koni została ukryta przed Niemcami. W 1945 roku przechodził front niemiecko – rosyjski. Cofające się wojska niemieckie zostawiły dużo broni w lasach. Ludność i podziemie przejęło tę broń. Między innymi i ja zdobyłem 1 karabin ręczny, 1 pistolet maszynowy, 1 ręczny karabin maszynowy oraz 1 karabin maszynowy rosyjski. Sporo amunicji i pięć granatów ręcznych. Pistolet z amunicją przekazałem Łebskiemu Franciszkowi z AK. Pozostałą broń przekazałem dla oddziałów AK. Ręczny karabin maszynowy ukryłem w lesie w skrytce.

Po obławie

Po zakończeniu obławy UB i NKWD w lipcu 1945 roku, funkcjonariusze MO, UB nadal szukali członków podziemia i tych, którzy je wspierali oraz sympatyków. Łebski Franciszek ukrył się przed obławą. Po pewnym czasie na krótko wrócił do domu. Trzy, cztery dni po obławie do jego domu w przebraniu cywilów przyszło dwóch mężczyzn. Pytają jego matki, że chcą porozmawiać z Frankiem. Oświadczyli, ze są jego znajomymi. Matka nie zorientowała się, że to agenci UB i MO i powiedziała, że Franciszek jest w polu i kosi groch. Tych dwoje, ukradkiem przez las podeszli do niego odcinając mu drogę ucieczki. Złapali go. Aresztowali i nawet nie dali spotkać się z rodziną. Był ofiarą dalszych łapanek po obławie. Ja widząc, że i mnie może to spotkać zacząłem być coraz ostrożniejszy. Zacząłem myśleć, że trzeba zmienić miejsce zamieszkania i wyjechać. Wyjechać na ziemię odzyskaną do Prus Wschodnich. Zapadła decyzja. Wyjeżdżamy wszyscy, nie ma się czego trzymać. Zakładać życie gdzie indziej. Bałem się prześladowania lub aresztowania. Przecież nie stawiłem się trzy razy do wojska. Wiedziałem, że mogą się tego dopatrzeć. Najlepsza decyzja to zniknąć ludziom z oczu, wszystko może się zdarzyć. Zrobiłem krótki wywiad wśród tych, co wyjechali. Są chwilowo spokojni w Prusach.

W publikowanym tekście zachowałem język źródła, czyniąc jedynie konieczne poprawki ortograficzne i jedną merytoryczną: autor pisząc po latach posługiwał się uogólniającym zwrotem „AK i WiN”. Pozostawiłem tylko „AK”, gdy opisuje czas przed powołaniem  Zrzeszenia WiN (powstało 2 września 1945 r.).

Zbigniew Kaszlej

 

Spotkanie z Henryką Pagniello z domu Bogusławską,  autorką wspomnień o zesłańczych losach pięciorga dzieci z bargłowskiej rodziny, zgromadziło liczne grono Sybiraków i osób kultywujących pamięć o ofiarach czterech masowych wywózek Polaków, przeprowadzonych przez ZSRS w 1940 i 1941 r.

IMG_7951

Zorganizowaliśmy promocję w II Liceum Ogólnokształcącym w Augustowie im. Polonii i Polaków na Świecie 13 kwietnia, kiedy obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej i jednocześnie 78. rocznicę drugiej deportacji na nieludzką ziemię, która objęła m.in. rodziny ofiar Katynia. Uczciliśmy ich minutą ciszy a przy pomniku katyńskim, znajdującym się przed szkołą, młodzież zapaliła znicze.

Wywiad z autorką wspomnień oraz z Magdaleną Dzienis – Todorczuk z białostockiego oddziału IPN przeprowadził dr. Marcin Zwolski, Kierownik Działu Naukowego Muzeum Pamięci Sybiru.
Rozmowa opierała się na fragmentach wspomnień ukazujących wybrane przeżycia z siedmioletniego zesłania. Odczytały je uczennice II LO: Gabriela Kleczkowska, Julia Kopiczko, Angelika Pomichter i Kinga Borawska.

Taka konwencja spotkania pozwoliła też pogłębić temat rzadko nazywany wprost w sybirackich  wspomnieniach: traumy rzutującej na całe życie.
Pani Henryka Pagniello ma odwagę i umie nazwać wpływ przeżyć dzieci – osieroconych na 7 lat zesłania – na sferę emocji, relacji z bliskimi. Powrót do ojczyzny i do rodziców nie mógł przywrócić dzieciństwa a dostatek chleba – nasycić głodu uczuć, wyziębienia emocjonalnego. Trudny sybiracki bagaż pozostawał do przepracowania…
Jest to straszliwe oskarżenie wobec sowieckiego totalitaryzmu. Wybrzmiało naturalnie, jako element głębokiej, wzruszającej szczerością i intensywnością emocji (pomimo upływu lat) opowieści „Była taka rodzina”.
Myślę, że młodsi i starsi uczestnicy piątkowej promocji opowieść tę zapamiętają i nic dziwnego, że tak wielu wyszło ze spotkania z zakupioną książką i autografem Henryki Pagniello.

Dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru prof. Wojciech Śleszyński podziękował autorce za udostępnienie wspomnień.

Organizatorzy promocji:
Klub Historyczny im. Armii Krajowej w Augustowie
II Liceum Ogólnokształcące im. Polonii i Polaków na Świecie
Muzeum Pamięci Sybiru (wydawca)

Danuta Kaszlej

Fotoreportaż autorstwa Eweliny Dadury i Julii Kaciniel z promocji książki Henryki Bogusławskiej „Była taka rodzina”.

[Not a valid template]
 

Na sesji Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie, która odbyła się 22 marca 2018 r. w II Liceum Ogólnokształcącym w Augustowie im. Polonii i Polaków na Świecie, Łukasz Faszcza wygłosił referat „Pomiędzy wolnością a niepodległością. Suwalszczyzna w okresie: listopad 1918 r. – sierpień 1919 r”.

Łukasz Faszcza jest pracownikiem Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Białymstoku, doktorantem Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego, absolwentem II LO w Augustowie.

Jego wykład był kontynuacją tematyki podjętej w lutym br., gdy na zaproszenie Klubu Historycznego uczestnicy „Ferii z IPN” poznali realia okupacji niemieckiej na Suwalszczyźnie w czasie I wojny światowej.

Wiedza Łukasza Faszczy, który sięga do źródeł i literatury niemieckiej, ciekawa ikonografia i sposób przekazu skłoniło nas do zaproszenia referenta na kolejne spotkanie. Tym razem zaprosiliśmy nie tylko młodzież, ale również wszystkich zainteresowanych historią regionu.
Fotoreportaż z klubowej sesji, autorstwa Julii Kaciniel i Eweliny Dadury, pokazuje, że osób zainteresowanych tematyką nie brakuje.
Dziękujemy referentowi oraz wszystkim uczestnikom spotkania i zapraszamy do obejrzenia zdjęć.
Danuta i Zbigniew Kaszlejowie

[Not a valid template]
 

Na aktualnej Liście osób zaginionych podczas „Obławy Augustowskiej” OKŚZpNP w Białymstoku Antoniego Zielińskiego brak. Brak jest również biogramu Antoniego Zielińskiego w książce  Alicji Maciejowskiej „Przerwane życiorysy”. Odnalazłem go natomiast w „Obława Augustowska. Wybór źródeł” wśród zatrzymanych podczas lipcowej pacyfikacji mieszkańców gminy Szczebro – Olszanka. Z tego zapisu wynika, że Zieliński Antoni urodził się  29.05.1905 r., mieszkał w Nowince, zatrzymany został 25.07.1945 r. przez władze sowieckie. Wymieniony był także na liście Ofiar Obławy w tzw. „czarnym katalogu” wydanym przez białostocki Oddział IPN do wystawy „Zaginieni w obławie augustowskiej – lipiec 1945 r.” W latach późniejszych zniknął z  listy sygnowanej przez IPN, ciekawe dlaczego?
W materiałach Zdzisława Gwozdka znajduje się informacja, że 1 czerwca 1944 r. Antoni Zieliński ps. „Świerczyński” awansowany został do stopnia sierżanta, że był żołnierzem Obwodu Suwałki AK.
Anna Urbanowska ps. „Lalka”, która w czasie okupacji niemieckiej mieszkała w gajówce Guzowatki w Podnowince dodała, ze Antoni Zieliński wraz z żoną mieszkał w Nowince przy drodze prowadzącej do Aten (trzeci dom od skrzyżowania z drogą na Suwałki), nie mieli dzieci. Przed wojną „pracował w wojsku”. W czasie okupacji zagrożony aresztowaniem musiał się ukrywać w lesie. Po wyzwoleniu Antoni pracował najprawdopodobniej w urzędzie gminy.

O Antonim Zielińskim zrobiło się głośno w 1998 r. Po odsłonięciu w Nowince we wrześniu tego roku pomnika upamiętniającego Juliana Wierzbickiego ps. „Roman”, Henryka Zarębę ps. „Zrąb” i innych żołnierzy oddziału „Romana”, wiele zamieszania w środowisku kombatanckim uczynił mieszkaniec Pruszkowa Tadeusz Radecki zarzucając osobom, które przyczyniły się do jego powstania fałszowanie historii. Wymienił inne nazwiska, które powinny znaleźć się na pomniku, m.in. „… zawodowy żołnierz, obrońca Ojczyzny w 1939 r. dowódca Antoni Zieliński, inicjator i założyciel Oddziału Armii Krajowej w Nowince, jako pierwszy dowódca Oddziału AK wraz ze swoimi żołnierzami poszedł w ostępy leśne Puszczy Augustowskiej, to on rzucił wezwanie walki na śmierć i życie okupantowi. Bo dla niego niekwestionowaną świętością była Ojczyzna, za nią walczył i oddał swe życie. Jest to przykład żołnierza, dowódcy, patrioty i winien być utrwalony dla potomnych …”.

Tadeusz Radecki uszczegółowił jeszcze działania Antoniego Zielińskiego:
„Oddział pod dowództwem Zielińskiego powstał na przełomie 1940 na 1941 r. i w tym czasie leśniczego Wierzbickiego w Podnowince jeszcze nie było, data jego przybycia jest do ustalenia, śmierci również i ten czasokres pomoże zrozumieć co działo się w czasie bytności na tym terenie leśniczego Wierzbickiego i jakie działania prowadził oddział partyzancki dla przypomnienia stwierdzam, wysadzanie śluz na kanale augustowskim i to pod dowództwem właśnie Antoniego Zielińskiego i wiele innych akcji”. [Zachowałem ortografię oryginału. Z.K.]

Na pisma Tadeusza Radeckiego w imieniu augustowskiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej odpowiedział Henryk Szybiński, w czasie wojny kpr. pchor. ps. „Bogdan”, „Lach”, żołnierz w oddziale „Romana”. Tak pisał o Antonim Zielińskim.

„Nazwisko to było mi zupełnie obce, w oddziale nie znaliśmy swoich nazwisk. Dopiero jeden z kolegów przypomniał mi, że chodzi o partyzanta „Świerczyńskiego”, którego znałem jako człowieka bardzo porządnego, zdyscyplinowanego i odważnego żołnierza. Przebywał bardzo często w oddziale „Romana” i traktowaliśmy go jako członka oddziału. Często występowaliśmy wspólnie w akcjach bojowych. Był dowódcą drużyny saperów. W żadnej z dotychczas opublikowanych prac i wspomnień nie ma wzmianki o samodzielnym oddziale „Świerczyńskiego” – Antoniego Zielińskiego. Ostatnio wydane opracowanie „Białostocki Okręg AK-AKO VII-44 do VIII-45” autorstwa Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego podaje na str. 63 w poz. 11 występuje drużyna saperów: d-ca plut. zawod. Antoni Zieliński – „Świerczyński”, skład drużyny 1 podofic. i 7 szereg. Nie ma nigdzie wzmianki aby oddział ten występował samodzielnie”.
Henryk Szybiński dodał jeszcze, że Antoni Zieliński ps. „Świerczyński” aresztowany został w lipcu 1945 r. przez NKWD.

„Świerczyński” był, jak widać powyżej, człowiekiem nietuzinkowym. Tadeusz Radecki  uważa go za twórcę konspiracji w okolicach Nowinki. Wielki żal, że jest już tak mało osób, których można zapytać o początki zbrojnego oporu w tej części Puszczy Augustowskiej, by te fakty zweryfikować,.
Jeśli ktoś z czytelników posiada informacje inne niż podane w artykule lub uzupełniające wiedzę o Antonim Zielińskim ps. „Świerczyński” lub o konspiracji niepodległościowej w okolicach Nowinki proszę o kontakt: tel. 501 298 534.
Zbigniew Kaszlej

 

Zapraszamy 22 marca 2018 r. o godz. 13.00 do II Liceum Ogólnokształcącego w Augustowie im. Polonii i Polaków na Świecie na sesję Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie, podczas której  Łukasz Faszcza przedstawi referat „Pomiędzy wolnością a niepodległością. Suwalszczyzna w okresie: listopad 1918 r. – sierpień 1919 r”.
Łukasz Faszcza jest pracownikiem Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku i doktorantem Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

str. 1 zaproszenia  str.2 zaproszenia - Kopia

 

Izydor Rogalski, według Listy osób zaginionych podczas „Obławy Augustowskiej” Prokuratury OKŚZpNP w Białymstoku, był synem Piotra i Michaliny, urodzonym w 1901 roku. Mieszkał z żoną i dwiema córkami we wsi Sajenek. Miał braci: Wincentego i Romana.
Więcej informacji o sąsiedzie zza miedzy, opowiedział mi mieszkaniec Sajenka Wincenty Rozmysłowicz.
Izydor Rogalski pracował jako gajowy, był żołnierzem Armii Krajowej, posługiwał się pseudonimem „Dzik”. Według W. Rozmysłowicza nie można mieć wątpliwości co do przynależności  Rogalskiego do AK, ponieważ w jego leśnym rewirze, za który odpowiadał, usytuowany był obóz partyzancki. Nie mógł on istnieć bez jego wiedzy i wzajemnego zaufania.
Izydor aresztowany został 15 lipca 1945 r. przez Sowietów w domu, w Sajenku. Przetrzymywany był na Lipowcu w Augustowie. Miał być bardzo mocno bity podczas śledztwa.
W. Rozmysłowicz wspomina także o znalezionej przez Sowietów u Rogalskiego krowie, mającej pochodzić ze stada konwojowanego przez czerwonoarmistów a rozpędzonego przez oddział „Groma” na szosie Augustów – Lipsk.

Zgoła odmienne informacje podaje Alicja Maciejowska w książce „Przerwane życiorysy – Obława Augustowska, lipiec 1945 r.” Powołując się na rozmowę z bratem Izydora – Wincentym napisała, że po wyzwoleniu bracia byli aresztowani, trzymani na UB w Augustowie. Wincenty Rogalski twierdził, że on ani bracia nie byli związani z AK ani żadną inną organizacją. Romanowi Rogalskiemu udało się uciec i w ukryciu przetrwać czas Obławy.
Zadać trzeba sobie pytanie, czy brat Wincenty mógł nic nie wiedzieć o konspiracyjnej pracy Izydora? Może nie powiedział całej prawdy Alicji Maciejowskiej. Sam zresztą był oskarżany o współpracę z Niemcami (był sołtysem) i przewieziony do więzienia w Białymstoku. Do domu wrócił na Boże Narodzenie 1945 r, kiedy po Izydorze już śladu nie było.

A może ktoś z czytelników potrafi uzupełnić lub zweryfikować powyższe dane dotyczące Ofiar Obławy Augustowskiej, w tym Izydora Rogalskiego? Może dysponuje ktoś jego zdjęciem? Będę wdzięczny za kontakt.
Zbigniew Kaszlej

 

 

Wiedza, pamięć, modlitwa – tyle możemy ofiarować Żołnierzom Wyklętym przez komunistów za ich niezgodę na odebranie Polakom i Polsce wolności.
Wokół tej triady zbudowaliśmy program dwudniowych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Augustowie.
1 marca 2018 r. wiedzę o  „Wyklętych” Augustowszczyzny zaprezentowali uczestnikom sesji Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie Danuta i Zbigniew Kaszlejowie.
Wzruszający dowód pamięci i wiedzy o żołnierzach Polski Podziemnej poległych w walce z Sowietami na kresach II RP w latach 1944 – 1954 dali  uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego  w Augustowie im. Polonii i Polaków na Świecie.
Przygotowani przez wicedyrektora szkoły Tomasza Choroszewskiego, poezją (też śpiewaną) i prozą uczcili Kresowych Straceńców pod Ich pomnikiem. Udaliśmy się tam po sesji Klubu Historycznego ze społecznością II LO za sztandarem szkoły oraz sztandarem augustowskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Zdjęcia pokazują, że młodym artystom nie było łatwo – śnieg i mróz nie oszczędzał ich, ale poezja Herberta, dramat losów Kresowych Straceńców i talent uczniów II Liceum Ogólnokształcącego w Augustowie czyniły atmosferę godną ludzi, których komuniści wyklęli, za ich walkę o Wolność, o Niepodległą, przeciw sowieckiemu zniewoleniu.
Razem z rodzinami Wyklętych, Burmistrzem Augustowa – Wojciechem Walulikiem,
Prezesem koła Augustów ŚZŻAK – Zbigniewem Kaszlejem,  Dyrektor augustowskiego II LO – Barbarą Koronkiewicz i  młodzieżą złożyliśmy kwiaty i zapaliliśmy znicze pod pomnikiem Kresowych Straceńców a następnie na grobach „Wyklętych” na augustowskim cmentarzu.

Augustów, 1.03.2018 r.
[Not a valid template]

Dziękujemy wolontariuszom z II Liceum Ogólnokształcącego w Augustowie im. Polonii i Polaków na Świecie pod opieką Zbigniewa Ryniewicza i pracownikom Centrum Sportu i Rekreacji w Augustowie z Adamem Wysockim i Łukaszem Bućko za przygotowanie i wydawanie pakietów uczestnikom „Tropem wilczym. Bieg pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Jest to szósta edycja fantastycznego projektu Fundacji Wolność i Demokracja, którą realizujemy już po raz czwarty w Augustowie. W tym roku bieg w hołdzie Wyklętym odbył się 4 marca br. w 330 miejscowościach w Polsce i poza jej granicami.

Augustów, 3.03.2018 r.
[Not a valid template]

4 marca 2018 r. otoczyliśmy modlitwą Żołnierzy Wyklętych na mszy świętej w augustowskiej bazylice oraz przed tzw. „Domem Turka” – w miejscu kaźni żołnierzy AK – AKO – WiN i osób udzielających im wsparcia.
Dziękujemy ks. Wojciechowi Jabłońskiemu, pocztom sztandarowym, władzom miasta i powiatu, delegacjom szkół, instytucji i stowarzyszeń, wszystkim uczestnikom uroczystości.

Augustów, 4.03.2018 r.
[Not a valid template]

Gratulujemy wszystkim, którzy oddali hołd Żołnierzom Wyklętym biorąc udział w VI edycji „Tropem wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych” na dystansie 1963 m bądź 5 km. Brawa dla biegnących, truchtających, idących dla pamięci o Wyklętych.
Pomysłodawcą i organizatorem ogólnopolskim biegu była Fundacja Wolność i Demokracja, bieg w Augustowie zorganizowali: Burmistrz Miasta Augustowa, Starosta Augustowski, Klub Historyczny im. Armii Krajowej oraz Centrum Sportu i Rekreacji w Augustowie.
Za współtworzenie dobrej atmosfery wydarzenia dziękujemy biegnącym i wszystkim, którzy włożyli dużo serca i wysiłku w oprawę biegu – dziękujemy dyrekcji, nauczycielom i młodzieży z II Liceum Ogólnokształcącego w Augustowie im. Polonii i Polaków na Świcie za quiz wiedzowy, wspólne tworzenie znaku Polski Walczącej, malowanie twarzy, pyszne wypieki rozdawane uczestnikom wydarzenia, dokumentowanie uczestnictwa podpisami, przygotowanie własnoręcznie wykonanych nagród m.in. za stylizacje ubioru. Dziękujemy 14. Suwalskiemu Dywizjonowi Artylerii Przeciwpancernej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, Ochotniczej Straży Pożarnej Augustów – Lipowiec, Augustowskim Placówkom Kultury, Kids Club Augustów za zorganizowanie zabaw dla najmłodszych, Joannie Denert i tym uczniom Zespół Szkół Społecznych STO, którzy wsparli młodzież z II LO w częstowaniu własnymi wypiekami uczestników wydarzenia i Tadeuszowi Jermakowi, który  komentował wszystko, co działo się 4 marca br. przy augustowskim amfiteatrze, dbając o zrelacjonowanie całego spektrum działań.
Poszukajcie na fotografiach siebie i znajomych

[Not a valid template]

Fot. Wojciech Kaszlej
Tekst: Danuta Kaszlej, Prezes Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie

 

IMG_3664CZESŁAW IGNACY CUDNOWSKI
1925 – 2018

W sobotę 10 lutego 2018 r. pożegnaliśmy na bargłowskim cmentarzu  Czesława Ignacego Cudnowskiego ps. ,,Konar” członka augustowskiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Wcześniej w Kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Bargłowie Kościelnym, mszę świętą pogrzebową odprawił ksiądz kanonik Janusz Mroczkowski.

Czesław Ignacy Cudnowski, ps. ,,Konar”, syn Aleksandra i Aleksandry, urodził się 1.02.1925 r. we wsi Netta. W szeregi Armii Krajowej został przyjęty we wrześniu 1943 roku i pełnił funkcję łącznika. Od lat dziewięćdziesiątych XX wieku był członkiem augustowskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Brał udział w uroczystościach państwowych, kombatanckich i religijnych także w poczcie sztandarowym augustowskiego Koła.

Cześć Jego Pamięci! Niech spoczywa w Panu.

[Not a valid template]
 

29 listopada 2017 r. zamieściłem na stronie Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie artykuł Przyczynek do strat osobowych w II wojnie światowej – wieś Krasne k/Lipska wskazujący 6 osób, pochodzących z miejscowości Krasne, które zginęły w czasie II wojny światowej. Kończąc artykuł poprosiłem czytelników o uzupełnienienia, sprostowania i bardzo dziękuję za odzew. Dzięki Tadeuszowi Skokowskiemu i Pani Benignie Skok z d. Dziemianowicz z Lipska, córce jednej z ofiar – Władysława Dziemianowicza, mogę uzupełnić listę ofiar II wojny światowej w Krasnem o kolejną osobę. Zginęli:

  1. Samarecki Bronisław – który zabił bez pozwolenia świniaka, za to został zastrzelony przez żandarmów niemieckich w okolicach swego gospodarstwa.
  2. Kalisz Władysław – zastrzelony został wraz z Samareckim Bronisławem.
  3. Skokowska Marianna – zginęła w czerwcu 1941 r. podczas ostrzału wsi Krasne przez Niemców. Mieszkańcy ukryli się w lasku, w dołach po przechowywanych ziemniakach. Pani Marianna, babcia Tadeusza Skokowskiego, nie chciała załatwiać potrzeb fizjologicznych przy innych, w dole, więc wyszła z niego. Wtedy snajper niemiecki strzelił jej prosto w czoło.
  4. Skok Wiktor – zginął podczas ostrzału w czerwcu 1941 r.
  5. Krysiuk Stanisław – ojciec żołnierza AK-AKO-WiN Edmunda Krysiuka. W czerwcu 1941 r. został raniony odłamkiem w szyję, wkrótce zmarł. Gdy front niemiecko – sowiecki przeszedł dalej, wszystkich ww. przeniesiono na cmentarz do Lipska.
  6. Bartoszewicz Bolesław – zginął w czasie wojny.
  7. Dziemianowicz Wacław – w czasie II wojny światowej Niemcy kazali mu wejść do bunkra, gdzie siedział sowiecki żołnierz; ten dźgnął go bagnetem.

W dalszym ciągu zwracam się z wielką prośbą do czytelników, jeśli ktoś posiada informacje inne niż podane w artykule lub uzupełniające wiedzę o stratach osobowych poniesionych w Krasnym lub innych miejscowościach powiatu augustowskiego – proszę o kontakt: tel. 501 298 534. Zbigniew Kaszlej

20 stycznia 2018 | Zbigniew Kaszlej
155. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego
 
Obchody Powstania Styczniowego 1863 r.
Apelem porannym żołnierzy Polskiej Organizacji Wojskowej pod pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego w Augustowie rozpoczęły się dziś, 20 stycznia obchody 155. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego.
Na apel przybyli: Katarzyna Beata Sturgulewska – Wicestarosta, Wojciech Walulik – Burmistrz Miasta Augustowa, Zbigniew Kaszlej – Naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich Starostwa Powiatowego w Augustowie, Maciej Oleksy – Dyrektor Zespołu Szkół Technicznych im. Gen. I. Prądzyńskiego w Augustowie,
Komendant Główny POW ppłk POW Piotr Augustynowicz przybliżył zebranym losy Powstańców. Cytując słowa George’a Gordona Byrona „Walka o wolność, gdy się raz zaczyna, Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna, Sto razy wrogów zachwiana potęgą, Skończy zwycięstwem” wskazał na potrzebę utrwalania postaw patriotycznych i poczucia świadomości narodowej.
Uczestnicy V Marszu Szlakiem Powstańców Styczniowych po zakończeniu apelu wyruszyli na Uroczysko Powstańce, gdzie odbędzie się ciąg dalszy uroczystości. Pod pomnikiem Powstańców Styczniowych  zaplanowane jest ognisko i poczęstunek. Marsz zostanie zakończony w miejscowości Monkinie.

Uroczystości obchodów Powstania Styczniowego kontynuowane będą w dniach następnych. W imieniu ich organizatorów zapraszamy wszystkich mieszkańców Augustowa i okolic do udziału w uroczystościach.
[Not a valid template]

fot, Zbigniew Kaszlej