Przedstawiamy zaktualizowaną wersję naszego artykułu sprzed roku, staramy się bowiem śledzić na bieżąco nowe dokumenty dotyczące Obławy Augustowskiej.
Pojawiają się one na stronach internetowych Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, choć jednocześnie Rosja odmawia udostępnienia Polsce materiałów źródłowych o sowieckiej zbrodni z lipca 1945 r. w ramach pomocy prawnej.
Nie znajdziemy w publikowanych dokumentach raportów z wykonania zbrodni, informacji o miejscu mordu na Polakach ani o lokalizacji dołów śmierci. Dotyczą one operacji wojskowej a nie działań sowieckiego kontrwywiadu wojskowego Smiersz, któremu przekazano Polaków zatrzymanych podczas przeczesywania terenu przez Armię Czerwoną. To zadaniem Smiersza była „liwidacja bandytów w lasach augustowskich”, jak napisał 21 lipca 1945 r. w szyfrogramie do Ławrienija Berii, szefa NKWD, gen. Wiktor Abakumow, zwierzchnik Smiersza.
Zamieszczane od 2015 r. na portalach Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej dokumenty 50. Armii 3. Frontu Białoruskiego pozwoliły zweryfikować i doprecyzować obraz tego, co stało się nad jeziorem Brożane. A jest to miejsce o wyjątkowej randze na mapie pamięci o Obławie Augustowskiej.
Prawda i pamięć – „tylko” i „aż” o to możemy zadbać składając hołd Ofiarom Obławy Augustowskiej w kolejną rocznicę tej sowieckiej zbrodni dokonanej na Polakach. Największej po II wojnie światowej i wciąż nie w pełni wyjaśnionej.
fot. Wojciech Kaszlej
Obława Augustowska w lipcu 1945 r. – podstawowe informacje wprowadzające…
W dwa miesiące po zakończeniu działań wojennych w Europie – w lipcu 1945 r. – jednostki 50. Armii 3. Frontu Białoruskiego we współpracy z kontrwywiadem wojskowym ZSRS „Smiersz”, przy współudziale polskich funkcjonariuszy i współpracowników Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej oraz dwóch kompanii 1 Praskiego Pułku Piechoty ludowego Wojska Polskiego, przeprowadziły zakrojoną na ogromną skalę pacyfikację rejonu Puszczy Augustowskiej.
Był to obszar intensywnej działalności Armii Krajowej i jej kontynuacji (od lutego 1945 r.) – Armii Krajowej Obywateli. Żołnierze AKO walczyli o wolną Polskę, przeciw jej sowietyzacji. Od wiosny 1945 r. przejęli kontrolę nad terenem – rozbijali urzędy gmin, posterunki Milicji Obywatelskiej, paraliżując przez to działanie komunistycznej administracji i aparatu represji. Akcje partyzantów były zagrożeniem nie tylko dla narzuconych Polakom przez Stalina władz lokalnych, ale i dla samych Sowietów, gdyż partyzanci atakowali konwoje łupów wojennych z Prus Wschodnich do ZSRS oraz bronili miejscową ludność przed rabunkami i gwałtami, których dopuszczali się czerwonoarmiści.
By zdusić opór Polaków, na rozkaz Stalina, Sztab Generalny Armii Czerwonej opracował plan operacji wojskowej w celu likwidacji niepodległościowego podziemia na terenie dzisiejszego powiatu augustowskiego, sejneńskiego, suwalskiego, części sokólskiego oraz na odciętych powojenną granicą ziemiach obecnej Litwy i Białorusi.
Przeprowadzoną w lipcu 1945 r. pacyfikację określono mianem Obławy Augustowskiej ponieważ objęła swym zasięgiem cały kompleks leśny Puszczy Augustowskiej. Puszcza dawała naturalne oparcie partyzantce. W ostatniej dekadzie lipca jednostki Armii Czerwonej rozszerzyły teren poszukiwania partyzantów również na obecny powiat ełcki, olecki i gołdapski. W przeprowadzonej w lipcu 1945 r. sowieckiej operacji wojskowej wzięło udział jedenaście dywizji strzeleckich oraz trzy brygady pancerne i brygada zmotoryzowana – łącznie ok. 45 tys. żołnierzy Armii Czerwonej.
Obszar objęty operacją wojskową przez jednostki Armii Czerwonej w I fazie Obławy Augustowskiej (źródło:https://pamyat-naroda.ru/)
W czasie Obławy Augustowskiej zatrzymano i poddano brutalnemu śledztwu ponad siedem tysięcy ludzi w tym starców, kobiety i nieletnich. Spośród nich funkcjonariusze sowieckiego kontrwywiadu wojskowego „Smiersz” wyselekcjonowali i zamordowali bez sądu prawdopodobnie ponad tysiąc osób uznanych za członków lub współpracowników polskiego i litewskiego niepodległościowego podziemia. Wśród ofiar odrębną kategorię stanowili zabici w trakcie przeprowadzania obławy i polegli w walce z bronią w ręku.
Obława Augustowska wyczerpuje znamiona zbrodni przeciwko ludzkości, która nie ulega przedawnieniu. Z rozkazu Naczelnego Dowódcy – Stalina, kontrwywiad wojskowy obcego państwa – ZSRS, bez sądu dokonał mordu na grupie Polaków za przynależność bądź wspieranie Armii Krajowej i Armii Krajowej Obywateli broniącej niepodległości ojczyzny.
Była to największa zbrodnia dokonana na Polakach po II wojnie światowej.
W komunistycznej Polsce nie wolno było o niej mówić. Do dziś nie znamy pełnej listy ofiar Obławy Augustowskiej, miejsca zbrodni i dołów śmierci.
Walka nad jeziorem Brożane w czasie Obławy Augustowskiej
Wypełniając dyrektywę Stalina z 29 czerwca 1945 r., niespełna dwa tygodnie później, 12 lipca 1945 r. (jeden korpus rozpoczął działania dzień wcześniej) ruszyła sowiecka operacja wojskowa w Puszczy Augustowskiej wymierzona w żołnierzy Armii Krajowej (AK) i Armii Krajowej Obywatelskiej (AKO). Nazwę AKO przyjęły struktury Okręgu Białystok AK po rozwiązaniu AK rozkazem gen. Leopolda Okulickiego „Niedżwiadka” z 19 stycznia 1945 r. Należy podkreślić, że celem sowieckiej pacyfikacji byli żołnierze AKO i wszyscy AK-owcy niezależnie od tego, czy wraz z wyparciem Niemców zakończyli walkę o niepodległość Polski, czy kontynuowali ją przeciw komunistycznemu zniewoleniu w strukturach AKO.
Dokumenty własne AKO, szczególnie meldunki sytuacyjne z czerwca 1945 r. oraz relacje, potwierdzają, że partyzanci przed obławą mieli świadomość powagi sytuacji. Wywiad AKO ostrzegał przed zbliżającą się pacyfikacją a dowódcy wysłali do leśnych oddziałów rozkazy nakazujące ewakuację z zagrożonego terenu. Znaczącej części żołnierzy i dowództwu AKO Obwodu Augustów udało się opuścić rejon obławy i schronić na ziemi sokólskiej lub na pograniczu z Prusami Wschodnimi.
W Puszczy Augustowskiej pozostał jednak najsilniejszy oddział augustowskiego obwodu AKO, dowodzony przez sierż. Władysława Stefanowskiego „Groma”. Tuż przed obławą dołączyli do niego też partyzanci z grupy st. sierż. Władysława Sobolewskiego „Sęka”, „Skały”.
sierż. Władysław Stefanowski „Grom”, fotografia udostępniona przez Tadeusza Rewińskiego. Archiwum D. i Z. Kaszlejów
Nie wiadomo, czy do „Groma” dotarły rozkazy nakazujące ewakuację lub rozwiązanie oddziału i ukrycie się żołnierzy. Sierż. Władysław Stefanowski „Grom” ze swoimi ludźmi operował na północ od silnie strzeżonej drogi Augustów – Grodno i na problem braku łączności z nim wskazywały już meldunki AKO z czerwca 1945 r. Faktem jest, dopiero wobec bezpośredniego zagrożenia „Grom” nakazał likwidację obozu i przesuwanie się oddziału w kierunku wschodnim, w okolice Rygoli. Podczas tego manewru doszło do spotkania w rejonie Strzelcowizny z mniej licznym oddziałem suwalskiego obwodu AKO st. sierż./ppor. cz. w. Józefa Sulżyńskiego „Brzozy”, przemieszczającym się z lasów leśnictwa Wiłkokuk. Liczebność połączonych grup należy szacować od 170 do 200 partyzantów.
Źródła nie pozwalają ustalić, czy zgrupowanie to zmierzyło się z realizującymi obławę jednostkami sowieckimi w pełnym składzie, czy też „Brzoza” z częścią swego oddziału odłączył się przed starciem.
15 lipca 1945 r. w rejonie jeziora Brożane doszło do walki pomiędzy sowieckim 1019. pułkiem wchodzącym w skład 307. Dywizji Strzeleckiej 81. Korpusu Strzeleckiego 50. Armii 3. Frontu Białoruskiego a oddziałem sierż. Władysława Stefanowskiego „Groma”. Pewnym jest, że w boju brali też udział partyzanci z grupy „Brzozy”. Ma to potwierdzenie zarówno w dokumentach, jak i relacjach uczestników.
Raporty i dzienniki bojowe jednostek 3. Frontu Białoruskiego podają, że dzień wcześniej, 14 lipca, zwiadowcy 307. Dywizji Strzeleckiej, która przeczesywała puszczę tyralierą idącą od linii Frącki – Budwiedź na południe, zostali ostrzelani przez dwóch uzbrojonych w karabiny ludzi. Nie wiadomo, czy byli to żołnierze AKO, choć może na to wskazywać miejsce zdarzenia: 600 m na północny – zachód od jeziora Brożane.
15 lipca, około godziny 10.00, zwiad przesuwającego się nadal z północy na południe 1019. Pułku Strzeleckiego wzmiankowanej 307. Dywizji, napotkał w rejonie gajówki, znajdującej się na wschodnim brzegu jeziora Brożane, jedenastu żołnierzy AKO. Zaskoczeni i ostrzelani partyzanci ukryli się, porzucając pistolet maszynowy, lornetkę, dwa konie i elementy odzieży. Dowódcy sowieccy wydali rozkazy zmierzające do okrążenia rejonu potyczki i starannego przeszukania go.
Około 11.30 żołnierze 1019. pułku natknęli się na dowodzony przez „Groma” oddział. Wywiązała się walka określona w jednym z sowieckich raportów jako krótki bój. Partyzanci zostali ostrzelani z kilku stron i świadomi dysproporcji sił i środków mieli prawo postrzegać sytuację jako beznadziejną. Ocalony uczestnik bitwy z oddziału „Brzozy”, Bolesław Rogalewski „Sosenka” opowiadał: Nie mogliśmy się przebić za nic. Tam było tak, że ludzie sobie chcieli śmierć zrobić. Widziałem, jak jeden podchorążak granat pod siebie podłożył – tylko do góry podskoczył! (…). Oni na chama szli, serię jedną puszczą, drugą puszczą, a my musieliśmy się z amunicją liczyć (…). Im amunicję dowozili, a nam nie. Meldunek 1019. pułku potwierdza: Jeden z bandytów wysadził się granatem.
Jednak liczący kilkuset czerwonoarmistów 1019. pułk nie zdążył całkowicie domknąć okrążenia, co pozwoliło części żołnierzy AKO wycofać się w kierunku południowo – wschodnim i skryć w lesie. Tę drogę ratunku potwierdzają rosyjskie dokumenty, ale były też próby przebicia się w innym kierunku. Partyzant z oddziału „Brzozy” Bolesław Rogalewski, tak po latach wspominał wyjście z okrążenia:
Po linii rozkaz podali, żebym ja przebijał się na lewe skrzydło. Tam sadzawka była i taka zgniła olszynka. Ja jeden bym przeleciał – jak za mną więcej, to my się wwaliliśmy. Wtedy zza krzaka Ruski granat do nas rzucił w te miejsce. Widzę, że ten granat leci na nas, jakoś Pan Bóg dał, granat odbiłem do niego i widziałem tylko szmaty do góry poszły! I my wyszliśmy stamtąd. Wtedy padła komenda: Chłopy! Gdzie kto może! Ja na dąbek skoczyłem. Ja i Ramotowski Bronek „Rafał”. Jeden obok na świerczku siedział. A tu Ruscy idą – 2 m obok tego drzewa i: Zanimaj, biełych panok, zanimaj! I tak walili kijami w drzewo. Tak właśnie przeżyliśmy tę obławę. Jak oni przeszli, to my na tyły, na tyły.
Przekazy innych partyzantów, którym udało się uratować wskazują, że niektórzy przeczekali w jeziorze – trzymając w ustach trzcinowe rurki zanurzali się, gdy nadchodziły patrole sowieckie. Czesław Dzimitrowicz „Wrona” z oddziału „Brzozy” podał, że ocaleni partyzanci opowiadali, jak ponakładali sobie nenufary i inne liście na głowę i tak przetrwali w toni jeziora Brożane do wieczora. W ten sposób uratował się Aleksander Kowalewski ,,Bęben” – wkrótce dowódca oddziału Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość i Stanisław Wiszniewski ,,Zagłoba” – późniejszy dowódca patrolu w oddziale „Bębna”.
Według przekazów pośrednich i relacji uczestników ocaleli głównie ludzie z oddziału „Brzozy” – mogło to być około 40 osób, m.in patrol S. Bednarskiego „Burego”.
Efekt nierównej walki żołnierzy AKO Obwodów Augustów i Suwałki z Sowietami nad jeziorem Brożane został opisany w meldunkach 50. Armii: w boju 15 lipca 1945 r. Sowieci nie ponieśli żadnych strat, poległo trzech partyzantów, część oddziału z dowódcą została wzięta do niewoli, reszta była poszukiwana przez przeczesujące augustowskie lasy jednostki Armii Czerwonej.
Schemat walki nad jeziorem Brożane 15 lipca 1945 r. (źródło:https://pamyat-naroda.ru/
W dostępnych dokumentach istnieje rozbieżność co do liczebności rozbitego oddziału. W kolejnych meldunkach sowieckich podawana jest ona rosnąco: od 130 (raport 1019 Pułku Strzeleckiego) poprzez ok. 150 (raport Naczelnika Sztabu 50 Armii z godz. 15.00) do ok. 175 ludzi (informacja 50. Armii z godz. 20.45 dla Rady Wojennej 3. Frontu Białoruskiego). Do 175 szacuje liczbę partyzantów „Groma” i „Brzozy”, meldunek złożony Stalinowi 23 lipca 1945 r. – jeden z ważnych dokumentów udostępnionych na stronie internetowej „Pamięć narodu” z zasobu Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Konkretyzowanie liczby żołnierzy AKO walczących nad Brożanem wynikało zapewne głównie z zeznań partyzantów wziętych do niewoli.
Ilu uczestników boju z 15 lipca zostało ujętych i trafiło w ręce Smiersza? Bezpośrednio po zakończeniu walki raportowano o 48 partyzantach, jednak w dokumentach z godziny 20.45 i późniejszych, mowa już o 57 „bandytach” (tak w rosyjskich meldunkach określano partyzantów). Zwiększenie o dziewięciu liczby zatrzymanych to prawdopodobnie efekt ujęcia do końca dnia tylu właśnie partyzantów ukrywających się po starciu.
Fakt ich poszukiwania w okolicach jeziora Brożane odnotowują dokumenty 50. Armii, np. jednostki 343. Dywizji Strzeleckiej (operujące na zachód od 307. Dywizji), ujęły i przekazały organom „Smiersza” 17 partyzantów z oddziału „Groma”, w tym 6 z nich – jeszcze 15 lipca. Kontrolowano też miejsce boju. Według Bolesława Rogalewskiego „Sosenki” i informacji uzyskanych przez Mariana Tananisa „Murkę”, wywiadowcę w oddziale „Groma”, Sowieci ustawili karabin maszynowy na istniejącym do dziś przepuście na cieku wodnym, który wypływał z jeziora Brożanego i z tego karabinu ostrzeliwali partyzantów próbujących wydostać się z tego rejonu. Potwierdzają to znalezione tam podczas badań terenowych łuski, a także medalik i polski wojskowy guzik.
16 lipca grupy partyzantów ostrzelały żołnierzy 343. dywizji ponownie przeczesującej las – miało to miejsce na północ od jeziora Mikaszewo i 4 kilometry na północny – zachód od jeziora Kruglak. Tego dnia żołnierze tej jednostki ujęli nad jeziorem Mikaszewo pięciu partyzantów z oddziału „Groma”.
Wzięci do niewoli żołnierze AKO nie byli przetrzymywani w jednym miejscu. „Groma” przewieziono do zabudowań Stanisława Szarejki w Gibach, gdzie 13 lipca przeniósł się z Sejn sztab 81. Korpusu Strzeleckiego. Franciszek Miluć „Karp”, który w czasie obławy był przetrzymywany w stodole w Białowierśniach, podał fakt przywiezienia do tej stodoły przez Sowietów grupy żołnierzy ujętych nad jeziorem Brożane – „rosłe, młode chłopy, jak dęby”.
Po około tygodniu zostali oni stamtąd wywiezieni i zamordowani wraz z ofiarami obławy zatrzymanymi w innych, niż Brożane, miejscach.
Zginął sierż. Władysław Stefanowski „Grom”, doświadczony dowódca, patriota o dużym autorytecie wśród swych podkomendnych.
Więcej o Władysławie Stefanowskim, zapomnianym dowódcy, który powinien być w ocenie autorów jedną z najważniejszych „twarzy” Obławy Augustowskiej:
O dowódcy oddziału rozbitego przez sowietów nad jeziorem Brożane
Marian Tananis „Murka” wraz z Czesławem Dzimitrowiczem „Wroną”, Bolesławem Rogalewskim „Sosenką” i Eugeniuszem Gołębiowskim „Gabrysiem” po kilku tygodniach od dramatu wybrali się nad Brożane, by obejrzeć miejsce boju i pochować swych kolegów partyzantów. Na jeziorem nie było jednak żadnych śladów walki, zastali jedynie wyjeżdżone szerokie koleiny na leśnej drodze do Kalet. Idąc nimi doszli prawie do nowej wschodniej granicy i musieli zawrócić. Byli bardzo blisko leśniczówki Giedź (budynek już nie istnieje) i miejsca, znajdującego się dziś w pasie granicznym po stronie białoruskiej, które wydaje się najbardziej prawdopodobną lokalizacją zbiorowego dołu śmierci Ofiar Obławy Augustowskiej.
Zamieszczone w 2015 r. na portalach Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej dokumenty 50. Armii pozwoliły zweryfikować i doprecyzować obraz tego, co stało się nad jeziorem Brożane. Dokumenty, relacje i badania terenowe przeprowadzone w 2013 r. przez Stowarzyszenie Poszukiwań Miejsc Walk i Martyrologii oraz Mogił Wojennych „Leśni” dopełniają się i pokazują wyjątkowość jeziora Brożanego na mapie pamięci o Obławie Augustowskiej.
Dnia 14 czerwca 2014 r. Stowarzyszenie Poszukiwań Miejsc Walk i Martyrologii oraz Mogił Wojennych „Leśni” i Klub Historyczny im. Armii Krajowej w Augustowie zorganizowali uroczystości poświęcenia ustawionego staraniem Stowarzyszenia „Leśni” krzyża (zdjęcie poniżej). Jest to pierwsze upamiętnienie żołnierzy AKO, którzy w lipcu 1945 r. stoczyli nad jeziorem Brożane walkę z przeważającymi siłami sowieckimi.
Krzyż ze zdjęciem sierż. Władysława Stefanowskiego „Groma” i informacją o potyczce łatwo odnaleźć jadąc drogą Giby – Rygol, po lewej stronie, przed drogowskazem „Brożane” kierującym na lewo, w leśną drogę obiegającą jezioro Brożane.
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!
Danuta Kaszlej, Zbigniew Kaszlej
fot. Wojciech Kaszlej
O ile nie jest to stwierdzone inaczej, wszystkie materiały na stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Danuta Kaszlej, Zbigniew Kaszlej
http://www.polska1918-89.pl/pdf/oblawa-augustowska-nowe-dokumenty,6230.pdf
– z tej wypowiedzi historyka IPN, badającego źródła rosyjskie, wynika, że bój był krótki, ofiar samej walki kilka osób, żadnego zabitego sowieta, a partyzantów ujęto jeszcze ze sporą ilością amunicji, w trakcie nieudanej próby przebicia się.