W opublikowanym 17 października 2019 r. artykule „Okruchy Obławy Augustowskiej (14) – doły śmierci zatrzymanych w obławie z Suwalszczyzny” http://akklub.pl/aktualnosci/okruchy-oblawy-augustowskiej-14-doly-smierci-zatrzymanych-w-oblawie-z-suwalszczyzny/ cytowałem fragmenty przesłuchania Jana Kwiatkowskiego z 1954 i 1956 r., z publikacji „Obława Augustowska lipiec 1945 r. Wybór źródeł” (Białystok 2010 r.).
Zeznawał on, że osoby zatrzymane w obławie sowieccy doradcy „przewozili samochodami związanych lub skutych na stronę radziecką”.
O tym, że nie były to jednostkowe przypadki, a całkiem nagminnie wykonywana procedura, potwierdza szyfrogram nr 25212 z 21 lipca 1945 r. Naczelnika Głównego Zarządu Kontrwywiadu Wojskowego „Smiersz” przy Ludowym Komisariacie Obrony ZSRR Wiktora Abakumowa. Czytamy w nim, iż w lipcu 1945 r. 514 osób zatrzymanych podczas Obławy Augustowskiej, określonych jako „Litwini”, zostało przekazanych funkcjonariuszom Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych oraz Ludowego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego Litewskiej SRR.
Jakby statystycznie analizować ten przekaz, to w ciągu 10 dni wywieziono 514 osób, co przekłada się na kilka ciężarówek, którymi przewożono do granicy osoby zatrzymane. By uruchomić wyobraźnię, napiszę hipotetycznie: gdyby robiono to codziennie, wtedy każdego dnia wywożono ponad 50 osób.
Na koniec cytowanego artykułu zadałem wtedy pytanie „Co się z nimi działo po przekroczeniu granicy polsko-sowieckiej i gdzie w związku z tym są ich doły śmierci?”.
Myślę, że częściową odpowiedź na to pytanie można znaleźć na łamach tejże samej publikacji „Obława Augustowska lipiec 1945 r. Wybór źródeł” (Białystok 2010 r.), s. 254-255, gdzie opisywana jest sprawa sądowa o uznanie za zmarłego Józefa Biziewskiego z Krasnopola.
Jeden ze świadków Nikodem Jankowski zeznał: „[…] urodziłem się w Wiżajnach i tam mieszkałem przed wywiezieniem i tam chciałem się dostać. Dotarłem do Żytkiejm, pow. Gołdap, gdzie nas 6 zatrzymali żołnierze radzieccy i później dostaliśmy się do Kowna, a potem dwa tygodnie byliśmy w miasteczku na dawnej granicy litewsko-niemieckiej. W więzieniu w Kownie byłem do listopada 1945 r., był to łagier, gdzie przebywało około 300 osób, byliśmy pod strażą, byli tam b[yli] oficerowie Polski sanacyjnej i różni ludzie. […] W lipcu 1945 r. w tymże więzieniu spotkałem Józefa Biziewskiego, w czasie spaceru, dowiedziałem się, że jest on z Krasnopola, i powiedział, że w czasie obławy został zabrany i tu przywieziony. […] Ja miałem nr ewid[encyjny] 114, a Biziewski 202. Dziennie w obozie umierało od 3 do 5 ludzi”.
Tyle relacja. Potwierdza ona fakt przewożenia osób zatrzymanych w Obławie poza powojenne granice Polski i przetrzymywania ich w specjalnych obozach. Tu nasuwają się następne pytania: Czy Józef Biziewski, został potraktowany jako „Litwin”, czy jako Polak, ilu obywateli Polski zostało wywiezionych oprócz „Litwinów” do granicy i co się z nimi stało. Czy taki obóz był tylko w Kownie, czy takie obozy były w innych miastach, niejako po drodze do Kowna?
Zbigniew Kaszlej