17 października 2019 | Zbigniew Kaszlej
Okruchy Obławy Augustowskiej (15) – sześć Ofiar Obławy ze wsi Krasne
 

Wojska 124 Korpusu Strzeleckiego 50 Armii wchodzącej w skład 3 Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej wkroczyły do Krasnego 17 lipca 1945 r. Wieś został otoczona. Prawie wszystkich mężczyzn zegnano do stodoły Wnukowskiego, która stoi do dzisiejszego dnia. 
Tu nastąpiła pierwsza selekcja.  Rodziny mogły dostarczać pożywienie i bieliznę zatrzymanym.
Alicja Maciejowska, na podstawie relacji zebranych na przełomie lat 80.i 90. XX wieku, podała następne punkty filtracji, do których kolejno trafili mieszkańcy Krasnego: Jastrzębna Druga i Sztabin, lecz to nie był szlak jednakowy dla wszystkich zatrzymanych. Niektórzy z nich od razu znaleźli się w zabudowaniach Szyców w Sztabinie, gdzie przesłuchania były wyjątkowo brutalne.

Z Krasnego w Obławie Augustowskiej zginęło sześć osób.
Biogramy ich podaję na podstawie książki Alicji MaciejowskiejPrzerwane życiorysy – Obława Augustowska, lipiec 1945 r.”, Białystok 2010.
Dane te uzupełnił Tadeusz Skokowski, mieszkaniec Krasnego, którego ojciec był także zatrzymany w obławie, lecz dzięki skutecznej interwencji rodziny i wręczonej łapówce, został zwolniony przez Sowietów z zabudowań Szyców w Sztabinie.
Daty urodzin skonfrontowałem i podałem zgodnie z dostępną literaturą dotyczącą Obławy Augustowskiej.

Ofiarami Obławy Augustowskiej z Krasnego byli:

  1. Barszczewski Wacław, syn Stanisława i Aleksandry, urodzony 28.09.1924 r. w Krasnem, zaś wg Obława Augustowska lipiec 1945 r. Wybór źródeł, Białystok 2010, (dalej cyt. jako Wybór źródeł…) urodzony w 1926 r.

Barszczewski WacławAlicja Maciejowska podaje, że Władysław był kawalerem. Za okupacji niemieckiej jego ojciec – Stanisław, posądzony o zabicie Niemca, zginął w obozie niemieckim. 
Potwierdzenie tej informacji znalazłem na www.straty.pl: Stanisław Barszczewski ur. 27.01.1882 w Krasnem, osadzony 5.02.1944 r. w obozie koncentracyjnym Stutthof, gdzie 20.11.1944 r. zginął.
„Wg relacji jego starszej o 15 lat siostry Jadwigi Barszczewskiej „To bandyty Niemca zabili, a ojca niewinnego zabrali, bo w bandytach był taki sam Stanisław Barszczewski”. […] Kilka tygodni przed obławą aresztowano Wacława i po kilku dniach wypuszczono, toteż nie miał szczególnych obaw, kiedy w okolicznych wsiach zaczęły się lipcowe aresztowania.
Przyszli po niego 17 lipca 1945 r. i razem z innymi mieszkańcami wsi Krasne znalazł się w stodole Wnukowskich. Tam siostra mogła przynosić mu jedzenie i bieliznę, ale zobaczyć się z bratem nie pozwolono.
Była przekonana, że doniósł na niego sąsiad, któremu Wacław pobił kiedyś syna.
Potem przenieśli zatrzymanych do Sztabina. „Jak wzięli ze Sztabina, to kamień do wody – mówi Pani  Jadwiga – kto żył, to wrócił, a z tej obławy to nikogutko”.

  1. Krysiuk Remigiusz, „Wicher”, syn Józefa i Zofii, urodzony w 1926 r. w Krasnem, zaś wg Wybór źródeł… ur. w 1927 r.

W 1940 r. Rosjanie przesiedlili całą rodzinę Krysiuków pod Grodno. Po tygodniu rodzina wróciła na krótko do Skieblewa i z powrotem do Krasnego.
„Niemcy aresztowali w 1943 r. niewiele starszego od niego brata. Do końca wojny przebywał w różnych obozach. Remigiusz wraz z rodziną ukrywał się w lesie, należał wtedy do AK”.
Miał 17 lat, kiedy poszedł do partyzantki, bowiem w Krasnem żołnierz AK, Edmund Krysiuk ps. „Lot” zabił Niemca i Remigiusz, nie będący rodziną „Lota”, ale mający takie samo nazwisko musiał po prostu zniknąć, by nie zostać aresztowanym. Po wejściu Sowietów, 17 lipca 1945 r. przyszli po niego żołnierze „bratniej” armii i zatrzymali bez podania pretekstu. Potem normalny szlak  w tych stronach – Jastrzębna Druga, Sztabin i podróż w nieznane.
„Wiedział co z nim będzie. Po dostarczeniu paczki rodzina znalazła w brudnej bieliźnie gryps, w którym uprzedzał, że już nigdy się nie zobaczą. I tak się stało”.

  1. Krysiuk Czesław syn Stanisława i Franciszki, urodzony 12.07.1925 r. w Krasnem.
  2. Krysiuk Stanisław (ojciec Czesława) syn Jana i Rozalii, urodzony w 1903 r. w Krasnem.

    Według opowieści Franciszki Krysiuk – żony Stanisława a matki Czesława – żyli sobie spokojnie w Krasnem. Czesław był najstarszy z siedmiorga ich dzieci. 
    W Krasnem było kilka rodzin Krysiuków i w pobliskiej leśniczówce ( Kozi Rynek), także mieszkał Stanisław Krysiuk. Zdaniem sędziwej pani Franciszki (zmarła w wieku ponad stu lat) przez niego całe to nieszczęście, bo to on należał do AK.
    „17 lipca 1945 r. ojciec wraz z synem poszli rano w pole do siana. Do obiadu ustawiliby wszystkie kopce, gdyby nie przerwał im pracy uzbrojony „bolszewik” – jak opowiada p. Franciszka. Przyprowadził ich do domu, na podwórzu dołączyli inni. Zasiedli z gospodarzami do stołu, przy obiedzie wypytywali, czy Stanisław jest lub był kiedyś leśniczym? Żona zaprzeczyła, na co jeden z nich powiedział: „Wszystko jedno, ten czy nie ten, byle była wykonana norma”. Kazali ubrać się ojcu i synowi, zabrać dokumenty i pójść z nimi.
    Zaprowadzili do stodoły Wnukowskiego, która już była wypełniona mężczyznami z Krasnego. Następnego ranka przegnano wszystkich do Jastrzębnej II. Wkrótce zabrano ich do Sztabina i tam dopiero odbywało się właściwe śledztwo połączone z biciem i selekcją.
    Pani Franciszka przynosiła jedzenie i bieliznę, ale nie udało się jej zobaczyć ani męża, ani syna. Dotarła natomiast do dowództwa, prosząc o uwolnienie niewinnych Stanisława i Czesława. Tłumaczyła, że to nie ten Stanisław Krysiuk jest bandytą, ale leśniczy o tym samym imieniu i nazwisku. Trzeba przyznać, że o bandytach mówiła z równym przekonaniem i pasją w roku 1988, co w 1945. W końcu za tych „prawdziwych bandytów” zginęli niewinnie jej najbliżsi. I temu właśnie usiłowała zapobiec.
    W pewnym momencie wydawało się nawet, że interwencja poskutkowała, bo Stanisława i Czesława przeniesiono w Sztabinie do stodoły, w której były lepsze warunki i ci, którzy tam siedzieli, wrócili do domów. Po 2 dniach zabrano ich jednak z powrotem do tej stodoły, z której większość uznano za „winnych”.
    W Sztabinie urywa się ślad. Mieszkający w pobliżu opowiadali, że przez całą noc kursowały samochody załadowane więźniami i wracały puste.
    Do Polskiego Czerwonego Krzyża pisywał nieżyjący już sąsiad. Odpowiedzi nie było”.
    Pani Franciszka pozostała sama z gromadką małych dzieci. Tadeusz Skokowski opowiadał o strasznej biedzie panującej w tej rodzinie.

  1. Sawicki Bronisław, Franciszka i Rozalii, wg Wybór źródeł… ur. w 1907 r.,
  2. Sawicki Władysław, „Jesion”, s. Franciszka i Rozalii, wg Wybór źródeł… ur. w 1911 r.,

„Informacje uzyskane od szwagra Bronisława są niedokładne i niechętnie udzielane. Zresztą pana Lisowskiego nie było latem 1945 r. w Krasnem, przebywał bowiem do 1946 r. na zesłaniu w ZSRR” podaje Alicja Maciejowska.
Wg pana Lisowskiego, Bronisław był starszym bratem Władysława. Żonaty, miał troje malutkich dzieci. Władysław pozostał kawalerem. Obydwaj całą wojnę spędzili na miejscu, pracowali na gospodarstwie  i dodatkowo, jako robotnicy. O ewentualnych związkach z partyzantami pan Lisowski nie wiedział.
„Mieszkali w jednym domu i 17 lipca 1945 r. razem zostali zabrani. Tego dnia zatrzymano prawie wszystkich mężczyzn z Krasnego.
Po kilku selekcjach (kolejno w Krasnem, Jastrzębnej II i Sztabinie) większość zwolniono. Sześciu aresztowanych nie powróciło. Ktoś twierdził, że Władysław miał być zwolniony, ale nie chciał zostawić brata. Zginęli obydwaj”.
Fakt ten potwierdza Tadeusz Skokowski, któremu opowiadał o tym ojciec, który był przetrzymywany razem z Sawickimi.
„Żona Bronisława zmarła w 1948 r. Nie wiemy kto zajął się trojgiem małych dzieci  i jakie były ich losy po śmierci matki”.

Po zaginionych mieszkańcach Krasnego zachował się bardzo skąpy materiał zdjęciowy, znana jest fotografia tylko Wacława Barszczewskiego.

Jeśli ktoś z czytelników posiada informacje inne niż podane w artykule lub uzupełniające wiedzę o Ofiarach Obławy Augustowskiej pochodzących ze wsi Krasne koło Lipska proszę o kontakt: tel. 501 298 534.
Zbigniew Kaszlej
fot. zbiory IPN

 

Wpis dodano w kategoriach: Aktualności, Obława Augustowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *